Jakub Kozaczyk: „Bajer to fachowiec, ale potrzebujemy impulsu”

 

Bydgoska Polonia ewidentnie nie leży Tomaszowi Bajerskiemu. „Klan Kanclerzy” po raz drugi w stosunkowo krótkiej historii poznańskiego speedwaya stanął na drodze „Bajerowi” do kontynuowania kariery menadżera „Skorpionów”. Próżno jednak szukać dzisiaj analogii do sytuacji z 2019 roku.  O powodach rozstania z dotychczasowym opiekunem poznaniaków oraz
o wyborze Adama Skórnickiego rozmawialiśmy z prezesem PSŻ Poznań, Jakubem Kozaczykiem.

 

We wtorkowe popołudnie środowisko czarnego sportu w kraju obiegła wiadomość o rozwiązaniu umowy z menedżerem Tomaszem Bajerskim. Takie ruchy w żużlu w ciągu trwania sezonu nie zdarzają się nader często. Jakie są powody tak nagłej decyzji?

Jakub Kozaczyk:  Na wstępie zaznaczę, że z Tomkiem Bajerskim rozstaliśmy się w przyjacielskich stosunkach. Tutaj naprawdę nie ma żadnej ukrytej wojny, żadnego podwójnego dna, jak starają się kreować niektóre media. Jeszcze długo po niedzielnym spotkaniu z Bydgoszczą świeciło się światło w klubowych pokojach na Golęcinie. Zarząd, sztab szkoleniowy oraz osoby bliskie klubowi debatowały nad przyczynami kolejnej porażki, którą – nie ukrywam – ponieśliśmy w praktyce na własne życzenie. Decyzja o rozwiązaniu umowy z Tomkiem nie była łatwa, ale w naszej zgodnej opinii pilne zmiany stały się niezbędne i konieczne, aby wciąż liczyć się w walce o przyszłoroczną pierwszą ligę dla Poznania.

Ponieśliśmy w pięciu ostatnich spotkaniach aż cztery porażki, które ustawiły nas w bardzo niekorzystnej sytuacji. To właśnie te porażki przelały ostatecznie „czarę goryczy”?

J.K.: Tu nie chodzi o porażki, ale o fakt, iż w co najmniej kilku przypadkach można było ich uniknąć. Przypominam, iż jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wielu widziało w nas „czerwoną latarnię” ligi – łatwego dostarczyciela punktów, który z kretesem przegrywać będzie wszystkie spotkania. Tymczasem okazało się, że praktycznie każdy mecz – niezależnie czy domowy czy wyjazdowy – jedziemy z naszymi przeciwnikami jak równy z równym. To zasługa również Tomka i o tym nie zapominamy. Porażki bolą zawsze, ale szczególnie bolesne są te minimalną liczbą punktów, w których zabrakło naprawdę niewiele do sukcesu. Właśnie tak było chociażby w Gdańsku. Po połowie spotkania nikt z nas nie wyobrażał sobie niezdobycia co najmniej punktu bonusowego. Niestety, jak się to zakończyło, każdy pamięta. Drugi bokserski knock down nastąpił w niedzielę.Trzeba było zacząć działać i to szybko.

Można zatem powiedzieć, że o ostatecznej decyzji o zmianie szkoleniowca zadecydowały  wyłącznie niuanse?

J.K.: Podkreślałem to już wielokrotnie. Tomek to bardzo dobry trener. Znam go jako trenera od ładnych kilku lat i mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że „Bajer” to fachowiec, w tym co robi. Niestety, czasem tak się zdarza, iż coś gdzieś nagle na moment zanika i pojawia się problem. Jeżeli sytuacja ta trwa stosunkowo krótko, to można łatwo ją ogarnąć. Poważne problemy pojawiają się, gdy trwa to dłużej. Wtedy trzeba szukać innych rozwiązań i nowego impulsu. Z tego też powodu podjęliśmy taką, a nie inną decyzję. Nie powiem jednak nigdy, że przygoda Tomka z poznańskim żużlem to temat definitywnie zamknięty na zawsze. Wiem, że Tomek czuje się w Poznaniu bardzo dobrze, dlatego liczę, że jeszcze kiedyś pojawi się w parku maszyn po stronie „Skorpionów”.

Skąd zatem decyzja o wyborze na następcę Tomka Adama Skórnickiego? To szanowany – zwłaszcza w  Poznaniu – były żużlowiec, ale tak naprawdę wielka niewiadoma, jeśli chodzi o „ławkę trenerską”.

J.K.: Wybór nowego opiekuna drużyny to nie był proces wydłużony w czasie. Nie zaczęliśmy debatować o tym kilka tygodni temu. Temat jest gorący, bo w praktyce pojawił się w niedzielę i trzeba było pilnie podejmować decyzje. Adam od początku był w kręgu naszych zainteresowań. Przede wszystkim to były doświadczony żużlowiec, który zjadł zęby na torach całej Europy i nie tylko. Świetnie zna angielski, więc nie będzie żadnych problemów z komunikacją z naszymi „stranieri”. Istotne jest również to, iż „Sqóra” nie bał się podjąć wyzwania i bardzo chce pracować z całym teamem. Wiemy, że Adam budzi do dzisiaj pozytywne skojarzenia w zdecydowanej większości poznańskich fanów.  To wszystko powoduje, że zdecydowaliśmy się zaufać Adamowi i przekazać pałeczkę w prowadzeniu drużyny.

Na koniec, założenia na ten sezon nie uległy zmianie?

J.K.: Oczywiście! Nadal jedziemy o pozostanie na zapleczu Ekstraligi i dopóty jest na to szansa, zrobimy wszystko co w naszej mocy ,aby właśnie tak się stało! Liczymy na Was podczas meczów na Golęcinie i wyjazdach! Jedziemy RAZEM! A Tomkowi życzę jak najlepiej i zawsze, kiedy będzie miał na to chęć, zapraszam na Golaj!

Rozmawiał: Michał Urbaniak