Każdy z poznańskiego środowiska żużlowego kojarzy postać „oficera prasowego” InvestHousePlus PSŻ Poznań – Michała Urbaniaka, który na co dzień zajmuje się opieką klubowych mediów. W tym wywiadzie odsłonimy kibicom postać „Keczapa” zza kulis, który swój pobyt na Golaju rozpoczął już w wieku 7 lat przy okazji Mistrzostw Świata Par w 1991 i do dziś stadion na Golęcinie można nazwać jego drugim domem, gdzie spędza połowę swojego życia. W tej części wywiadu między innymi odsłonimy kulisy powstania „Speeda” z jego pomysłodawcą oraz… historię nadania tak nietypowego pseudonimu. Na następną część wywiadu zapraszamy do magazynu „Speed”, który będzie dostępny w kasach oraz na stadionie podczas meczu z Arged Malesą Ostrów.
Dawid Urbaniak: Michał zacznijmy od luźnego pytania na początek. Skąd się wzięła smykałka do czarnego sportu? Czy pamiętasz swoje pierwsze zawody na których byłeś?
Michał Urbaniak: Pierwszych nie pamiętam, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa był to Ostrów, z którego pochodził mój tata i znaczną część dziecięcych wakacji spędzałem u dziadków. Jeśli natomiast chodzi o pierwsze zawody jakie pamiętam to był to już 1991 rok, Poznań i pamiętne Mistrzostwa Świata Par. Miałem wtedy 7 lat. Pamiętam te prawdziwe tłumy na „Golaju”.
DU: W między czasie była reaktywacja poznańskiego żużla w 2005 roku i z czasem zacząłeś się angażować w SSSŻ Skorpiony. Jak wspominasz tamte lata w działalności stowarzyszenia kibiców i jakie były twoje obowiązki?
MU: Wspominam bardzo fajnie. Pamiętam, że zgłosiłem się do Tomka Klichowicza, który zarządzał Fan Clubem (i później Stowarzyszeniem) zaraz po turnieju SportingBet Cup w 2005 roku. W tym okresie spotkałem fantastycznych ludzi zafiksowanych na punkcie szlaki. Z częścią do dziś jestem w bardzo bliskich relacjach, a nasza znajomość przecież osiągnęła już prawie pełnoletność. Co do zadań, to nie było z góry przypisanych. To były czasy bez Facebooków i social mediów i właściwie jedynym miejscem wymiany kibicowskich opinii były fora internetowe.
DU: Również pamiętam takie czasy jak pomagaliście klubowi przygotować stadion do rozgrywek lub organizowaliście bale charytatywne albo inne autorskie akcje.
MU: Tak, w tamtych czasach kibice byli bardzo ważną częścią poznańskiego żużla. Braliśmy udział w akcjach promocyjnych w szkołach i przedszkolach. Pomagaliśmy również w pracach stadionowych.
DU: Byłeś również autorem i jednym z pomysłodawców magazynu „Speed”. Chcieliście zrobić coś więcej niż program z reklamami w środku i stawkami składów jak to z reguły bywa na innych stadionach. Skąd wtedy narodził się pomysł na taką formę programów?
MU: W Polsce brak jest profesjonalnych czasopism żużlowych. W przeszłości było co prawda kilka periodyków, ale żaden na dłużej nie zagrzał miejsca na rynku. Ostał się nam tylko wiekowy Tygodnik Żużlowy, którego forma nie jest już tak mocno atrakcyjna dla coraz bardziej wymagającego czytelnika. Marzył mi się regularnie wydawany magazyn na wzór brytyjskiego Speedway Stara. Dlatego też postanowiliśmy zrobić jego małą namiastkę w postaci programu zawodów. Artykuły, wywiady, ciekawostki, kącik dla najmłodszych, a to wszystko okraszone świetnymi zdjęciami przede wszystkim naszej klubowej fotografki, Sandry Rejzner – to wszystko spowodowało, że „Speed” już dawno przestał być jedynie tabelką, w którą wpisuje się cyferki. Duża w tym zasługa całej redakcji, w tym również Ciebie.
DU: Michał w naszym środowisku żużlowym masz pseudonim „Keczap”. Najbardziej jednak uwielbiał cię tak nazywać Tomek Bajerski i lubi to robić też część ludzi z klubu (śmiech). Skąd się wzięła historia nadania tak nietypowej ksywki?
MU: Tak to prawda. Wracaliśmy w 2017 czy 2018 roku razem z meczu chyba z Ostrowa. Był taki moment, że w samochodzie zrobiła się dłuższa cisza. Mój „pech” chciał, że właśnie przejeżdżaliśmy przez Kotlin, więc ni z gruszki ni z pietruszki pytam się „Bajera” , czy jadł kiedyś keczup z Kotlina czy – jak przystało na rodowitego Kujawiaka – preferuje Włocławek? Było wtedy dużo śmiechu, no i tak zostało.
DU: W tym roku również zadebiutowałeś na wieżyczce podczas zawodów juniorskich. Czy to czas na wygryzienie Jacka i Grzegorza (śmiech)?
MU: Tak, na wieżyczce podczas rozegranych w tygodniu zawodów młodzieżowych miałem swój mały debiut jako spiker. Nie boje się mikrofonu i myślę, że tragicznie to nie wyszło, choć oczywiście nie mi to oceniać.
Foto: Sandra Rejzner
Autor: Dawid Urbaniak