Jacek Kannenberg: „Chcemy zawodników, chcących się pokazać”

Nie za wiele o nim się mówi, pracuje w ukryciu, a pełni bardzo ważną funkcję w drużynie InvestHousePlus PSŻ Poznań. Jacek Kannenberg, menedżer „Skorpionów” będzie tworzył duet trenerski z Adamem Skórnickim, który ma sprawić, że na Golęcinie znów będzie pierwszoligowe ściganie. Nasz rozmówca opowiedział nam trochę o kulisach pracy menedżera, nowościach regulaminowych, czy o współpracy z Adamem Skórnickim. Nie zabrakło również kilku słów o kadrze budowanej na następny sezon.

 

 

Kacper Kozłowski: Pewnie niewiele osób wie na czym polega twoja rola w zespole i co dokładnie należy do twoich obowiązków?

Jacek Kannenberg: Jeśli chodzi o moją rolę, to odpowiadam za skład zespołu i za zmiany w trakcie meczu. One są oczywiście konsultowane z trenerem Adamem Skórnickim. Również odpowiadam za część powiedzmy organizacyjno – regulaminową. Tak, żeby koledze Maciejowi Wróblewskiemu (kierownik drużyny PSŻ Poznań), z którym będziemy już współpracować trzeci rok, coś podpowiedzieć, na coś zwrócić uwagę, wspólnie się uzupełnić. Uważam, że ta dotychczasowa współpraca układa nam się poprawnie. Myślę też, że w kolejnym sezonie również tak będzie.

 

Czyli w tym sezonie od początku będziecie tworzyć duet trenerski z Adamem Skórnickim?

Tak, ponieważ trener jest odpowiedzialny za przeprowadzanie treningów, za prowadzenie akademii, którą prezes Kozaczyk chce zbudować od podstaw. Tak to można dokładnie ująć za co będzie odpowiedzialny trener. Natomiast decyzje w trakcie meczu, bo to nie jest tak, że wszystko chcę wrzucić na siebie, konsultuję z Adamem Skórnickim. Podczas zawodów zawsze wymieniamy się opiniami, tak to funkcjonuje.

 

Popularny „Sqóra” to bardzo charakterystyczna osobowość. Chwilami chyba nie jest łatwo z nim pracować?

To znaczy, ciężko powiedzieć czy łatwo, czy niełatwo. Każdy ma swoje zdanie, ale może gdzieś poza początkiem naszej współpracy, to myślę, że dość szybko znaleźliśmy wspólny język i współpraca układa się dobrze. Ze swojej strony nie dostrzegam żadnych problemów.

 

A zmieniły się w jakiś sposób twoje kompetencje po przyjściu Adama Skórnickiego do zespołu?

W zasadzie to nie. Tak naprawdę, jeśli chodzi o tę funkcję menadżera, to pełniłem już ją w trakcie sezonu 2023, ponieważ na meczach wyjazdowych kierownikiem drużyny był Maciej Wróblewski, a na meczach w Poznaniu te funkcję pełniłem ja. Po odejściu Tomka Bajerskiego tak to się potoczyło, że ja byłem wyznaczany jako menadżer, ale powiedzmy, że moje zadania się nie zmieniły. Jedynie zwiększyła się odpowiedzialność, gdyż zostałem wyznaczony konkretnie jako menadżer, więc z pewnością jest ona obecnie większa.

 

 

Długo pracowałeś z Tomaszem Bajerskim. Po jego odejściu zostałeś jednak w Poznaniu, a nawet przedłużyłeś kontrakt. Co cię zatrzymało na Golęcinie?

Z Tomkiem współpracowaliśmy od 2020 roku, w zasadzie od końcówki 2019. Po jego przyjściu do Torunia ja byłem już w Apatorze Toruń, czyli współpracowaliśmy trzy i pół roku. Dwa lata w Toruniu i półtora roku w Poznaniu. Jeśli chodzi o moją decyzję co do pozostania w Poznaniu, to zasadniczo już w trakcie trwania sezonu rozmawiałem z prezesem Kozaczykiem odnośnie tego, że jeśli sytuacja nie zakończy się po naszej myśli i spadniemy do 2. Ligi to ja wyrażam chęć pozostania w PSŻ-cie. Tak naprawdę nasza rozmowa już po zakończeniu sezonu to była formalność, na której potwierdziłem tylko informację, że zostaję. Ta rozmowa nie trwała nawet pięciu minut. Tego samego dnia kiedy ogłoszono, że Adam Skórnicki zostaje w zespole, potwierdzono również moje pozostanie.

 

Często mówi się o Tobie „mózg zespołu”. Skąd w ogóle twoje zamiłowanie do żużlowych regulaminów?

W zasadzie to rozpoczęło się od tego, że do sportu żużlowego wprowadził mnie Jacek Gajewski, będący moim mentorem. Potrzebował wtedy osoby, która w trakcie meczu szybko da drugą opinię, w razie wątpliwości udzieli rady, bo wiadomo, że trener nie zawsze ma czas na to, żeby w trakcie meczu zerknąć w regulamin, czy  też rozwiać wątpliwości, bo wiadomo, że wiedzę każda z osób prowadzących drużynę posiada, ale ta druga opinia jest przydatna. To w skrócie zaczęło się od tego. Pochodzę z Torunia, czyli miasta żużlowego. Żużel w moim życiu był zatem od wczesnej młodości. Ciężko mi znaleźć taki jeden moment, w którym zacząłem interesować się sprawami regulaminowymi. To na pewno był proces wieloletni, gdzie to się we mnie zakorzeniało dłuższy czas.

 

Ostatnie lata obfitują w różne udoskonalenia regulaminu. Zawodnik U24, zagraniczny junior, czy powrót zawodnika pod numerem 8 i 16. Czy według Ciebie to są zmiany na plus?

Rzeczywiście teraz ze względu na zmiany, które się pojawiają, to w mojej pracy mam większe pole manewru. Jeśli zaś chodzi o zawodnika U24 to sądzę, że w dłuższej perspektywie czasu to będzie dobra zmiana, bo zauważ proszę, że z tego tytułu wielu zawodników na dłużej zostaje w Ekstralidze. Drugim argumentem jest też to, że zawodnicy, którzy od wielu lat jeździli w Ekstralidze, ale ich poziom sportowy balansował pomiędzy 1. Ligą, a Ekstraligą, zostali zmuszeni do przejścia do niższej ligi, co spowodowało, że w tym momencie tak naprawdę każdy poziom rozgrywkowy, począwszy od 2. Ligi, poprawił swoją jakość. Pewnie dopiero za kilka lat będziemy w stanie ocenić na ile ten przepis pomógł zawodnikom, którzy nie ukończyli 24 lat w kontynuowaniu i rozwoju swojej dalszej kariery.

 

Najlepszym przykładem jest Jonas Seifert-Salk, który dotychczas występował na Golęcinie.

Tak. Dzięki temu, że nie ukończył 24 lat, miał szansę znaleźć zespół w Ekstralidze. Być może sam nie chciał iść do Ekstraligi w tym momencie, ale na pewno kluby pierwszoligowe będą zainteresowane jego osobą. Dodatkowo Ekstraliga U24, która wprowadziła to, na czym my jako PSŻ Poznań skorzystaliśmy, to na przykład Emil Breum, który został odkryty dla polskich torów, właśnie dzięki tym rozgrywkom, a ostatecznie okazał się jednym z ważniejszych zawodników fazy play-off, a w meczu rewanżowym w Opolu bardzo mocno przyczynił się do tego, że awansowaliśmy. Także tych zawodników rzeczywiście coraz więcej się pojawia i nawet jeśli na sezon jest to kilku zawodników, którzy pojawiają się na dłużej, to i tak w moim odczuciu jest to pozytywny ruch.

 

A z perspektywy menadżera te zmiany regulaminowe komplikują Ci życie, czy dają jednak dodatkowe pole do popisu?

Zmiany regulaminu same w sobie powodują, że ten skład musi być budowany inaczej. Natomiast jak dla mnie, te wszystkie zmiany powodują, że mam większe pole manewru, pojawia się możliwość zaskoczenia rywala. Można zawsze pójść w jedną czy drugą stronę. Jeśli chodzi o koncepcję budowy składu i tak samo w trakcie meczu, gdy pozycja rezerwowego i zagraniczny junior dają większe możliwości taktyczne. Natomiast dobrze jeśli zmiany są w miarę stabilne. Tak, żeby to była droga ewolucji, a nie rewolucji co sezon. Faktycznie było dużo w ostatnim czasie takich zmian regulaminowych, które zmieniały koncepcje budowy składu. Ostatnimi czasy te zmiany są już raczej kosmetyczne niż przewracające wszystko do góry nogami. Tak jak na przykład przed tym sezonem wprowadzenie umożliwienia wypełnienia limitu Polaków poprzez skorzystanie z zawodnika rodzimego jako u24 i dodatkowo seniora.

 

Na szczęście PSŻ Poznań nigdy nie miał problemu z wprowadzonymi zmianami regulaminowymi. Czy to Francis Gusts jako zagraniczny junior, czy Jonas Seifert Salk jako U24 byli bardzo mocnymi punktami zespołu.

Tak, co prawda w tym sezonie, w którym byliśmy w 2. Lidze nie było zapisu o zawodniku U24, ale był zapis o korzystaniu z jednego juniora, który nie był Polakiem. Faktycznie strzałem w dziesiątkę był transfer Francisa Gusta, który przez cały sezon prezentował równą i dobrą formę. W tym sezonie ponownie skorzystaliśmy na tym, że w naszej drużynie był Jonas Seifert-Salk, który był wiodącą postacią naszej drużyny. Można wskazać pojedyncze mecze, które pojechał gorzej – w Bydgoszczy i na Golęcinie z Zieloną Górą. To były jego dwa słabsze mecze. Natomiast przez większość sezonu dzięki temu, że mieliśmy takiego zawodnika na pozycji numer osiem, czy to na pozycji u24 powodowało to, że byliśmy na uprzywilejowanej pozycji. Także to było jak najbardziej naszym atutem.

 

 

A propos roli zagranicznego juniora. W mediach coraz częściej spekuluje się, że PSŻ Poznań postawi na dwóch Polaków w formacji juniorskiej. Jest to związane pewnie z tym, że coraz więcej klubów nie chce tego przepisu w 2. Lidze.

Tak, faktycznie według informacji, które do nas docierają od kolejnego sezonu może nie być możliwości korzystania z juniora z zagranicy w 2. Lidze. Także faktycznie rozglądamy się za zawodnikami z Polski na tę formację. Czemu taka decyzja została podjęta przez kluby drugoligowe? Ciężko mi teraz powiedzieć, bo my byliśmy w tym sezonie w 1. Lidze i realia drugoligowe nie były mi aż takie bliskie, aczkolwiek śledzę oczywiście również i te rozgrywki.

 

Mamy już dwóch potwierdzonych zawodników na następny sezon. Jak z perspektywy menedżera ważne jest posiadanie takiego lidera jak Aleksandr Łoktajew, którego można puścić w najważniejszym momencie i być pewnym, że nie zawiedzie?

Myślę, że trzeba podziękować zarządowi za szybkie zamknięcie sprawy, ponieważ kluby pierwszoligowe bardzo mocno interesowały się Łoktajewem. Także mamy lidera z prawdziwego zdarzenia. Był już naszym liderem w 1. Lidze, więc tym bardziej naturalne, że będzie takowym w przypadku jazdy w 2. Lidze. Dodatkowo myślę, że dość ciekawy ruch z zakontraktowaniem Ryana Douglasa, który być może nie ma tak głośnego nazwiska jak jego niektórzy koledzy z Australii, ale myślę, że udowodni on swoją wielką jakość na przestrzeni sezonu. Pokazał się już na poziomie drugoligowym z bardzo dobrej strony i liczymy na to, że będzie naszym mocnym punktem w przyszłym sezonie.

 

Prezes Kozaczyk zapowiedział, że chce zbudować na następny sezon skład młody i głodny sukcesów. Pewnie już nie jedno przeżyłeś i niejedno widziałeś. Czy w twojej opinii lepiej pracuje się z zawodnikami głodnymi sukcesów jak Ryan Douglas, czy weteranami jak Antonio Lindbaeck?

To zależy oczywiście od zawodnika i sytuacji, bo czasami zdarza się, że zawodnik miał jeden czy dwa gorsze sezony i akurat w dobrym przyjdzie renesans jego formy. Więc tutaj ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Aczkolwiek faktycznie koncepcję jaką przyjęliśmy na następny sezon to jest budowanie drużyny wokół zawodników, którzy mają coś jeszcze do pokazania w światowym żużlu i wypromowania też siebie. Dlatego tak jak rozmawialiśmy z trenerem Adamem i prezesem Kozaczykiem chcemy zbudować taką drużynę, która po ewentualnym awansie będzie stanowiła trzon drużyny również na kolejny sezon w 1 lidze. Myślę na przykład, że jeśli Ryan Douglas pojedzie dobry sezon w 2. Lidze, to jego naturalnym następnym krokiem byłoby jechanie w 1. Lidze. Takie było założenie i nie wycofujemy się z tych słów. Taki skład chcemy zbudować. Też nie zupełnie takich młodych, bo jednak Ryan Douglas i Aleksandr Łotajew to już doświadczeni zawodnicy, ale chcemy postawiać na takich, którzy jeszcze w żużlu będą chcieli coś zaprezentować.

 

Twoja praca wiąże się często z trudnymi decyzjami. Jesteś zdania, że trzeba dawać szansę zawodnikom, nawet gdy Ci mają słabszy dzień, czy jednak działać szybko?

Tak naprawdę to zależy od danej chwili. Czasami może przytrafić się sytuacja, że zawodnik przyjedzie trzeci albo czwarty, ale miał niekorzystne pole startowe i mocnych przeciwników, a ktoś wygrał bieg, ale wygrał go z najsłabszym seniorem i juniorem, bo to też zależy od układu par. Po prostu trzeba daną sytuację przeanalizować. Generalnie tę szansę zawodnikowi na wykazanie się trzeba dać, ale w pewnym momencie również trzeba podjąć męską decyzję gdy należy ratować się zmianami taktycznymi, aby mecz nie uciekł. Nie można też w nieskończoność liczyć, że zawodnik się przełamie. W którymś momencie musi zostać podjęta decyzja i trzeba danego zawodnika zamienić.

 

Był jakiś taki mecz, który zapamiętasz do końca życia? Mnóstwo rezerw, kombinowania, haczyków, zwrotów akcji.

Myślę, że z pewnością ciekawym meczem był finał w Opolu, gdzie ze względu na obecność Emila Breuma oraz to, że stosowaliśmy zastępstwo zawodnika było tych możliwości bardzo dużo. Pamiętam nawet taką sytuację, gdy po dwunastym biegu, zamiast zastępstwa zawodnika skorzystaliśmy z Emila Breuma jako rezerwa zwykła w miejsce zastępstwa zawodnika. Zrobiło się wówczas duże poruszenie w parku maszyn. „Przecież jak to, Emil jechał już z zastępstwa zawodnika”. Słyszałem takie głosy z obu stron parkingu. Tam faktycznie było dużo tych zmian i możliwości taktycznych. Ostatecznie ten mecz przegraliśmy, ale zakończył się on dla Poznania pomyślnie, bo awansowaliśmy do 1. Ligi.

 

Wiele mówi się o tym, że PSŻ Poznań chce szybko awansować do 1. Ligi. Taki faktycznie jest Wasz cel?

Poczekajmy jeszcze za ogłoszeniem całego składu. Wtedy będziemy mogli rozmawiać już tak konkretnie o założeniach na sezon 2024. Niektórych informacji jeszcze nie możemy przekazywać, gdyż część zawodników jest jeszcze w trakcie sezonu, więc musimy jeszcze poczekać z ich ogłoszeniem. Jak już będzie kompletny skład, to wówczas możemy porozmawiać o celach. Ale jak najbardziej chcemy awansować do 1. Ligi. Ten sezon zakończył się dla nas niepowodzeniem i spadliśmy, w związku z tym chcielibyśmy jak najszybciej wrócić do 1. Ligi.

 

 

Foto: Sandra Rejzner

 

Rozmawiał: Kacper Kozłowski