Szymon Szlauderbach do tej pory łapał się na pozycję zawodnika u24. Był jednym z ciekawych kąsków na tę pozycję w 1.Lidze. Teraz jednakże już żaden przepis go nie chroni. Sam musi udowodnić swoją jakość. Taką jaką pokazywał na wyjazdach w tym sezonie. Z pewnością stać go na solidność i zaskoczenie wszystkich, co pokazał między innymi w Komplecie Tobiasza Musielaka, który skończył na dobrym piątym miejscu.
Hegemonia Kubery i Smektały przeszkodziła Szlauderbachowi
Szymon Szlauderbach mimo tylko 24 lat ma na koncie już duże doświadczenie. Na każdym poziomie rozgrywkowym. Reprezentował przecież swój macierzysty klub Unię Leszno w PGE Ekstralidze, czy bronił barw Kolejarza Rawicz w 2.Lidze. To jeszcze jako junior. Za to jako senior jeździł już na poziomie 1.Ligi. Z lepszym czy gorszym skutkiem. Nikt jednak nie zarzuci Szlauderbachowi, że się obijał czy był rezerwowym. Naprawdę dużo już najeździł jak na swój wiek.
Swoje pierwsze kroki stawiał w Lesznie, czyli kopalni talentów. Trafił jednak na hegemonię pary Bartosz Smektała i Dominik Kubera, która rządziła i dzieliła w PGE Ekstralidze. Jazdy musiała zatem szukać w klubie partnerskim Unii, czyli Kolejarzu Rawicz. Współpracował tam zresztą z człowiekiem, który go ukształtował pod kątem żużlowym. Praca z taką legendą żużla jaką jest Roman Jankowski dużo mu dało. Swoimi radami pomagała mu także jeszcze jeżdżąca w tamtym czasie legenda Unii Damian Baliński, który często wspierał go jako klubowy kolega na torze. Trzeba przyznać, że Szlauderbach miał okazję uczyć się od najlepszych.
W szkółce Unii wylądował dzięki swojemu ojcu, który zaszczepił w nim miłość do żużla. W związku z bardzo mocną obsadą formacji juniorskiej jednak po zdanej licencji musiał włóczyć się po wypożyczeniach. Jako pierwsza zgłosiła się Wanda Kraków. W 2017 roku jeszcze pierwszoligowy klub. To wypożyczenie załatwił mu Janusz Kołodziej. Jak na pierwszy sezon średnia na poziomie 0,781 to dobry wynik. Niósł na swoich barkach ciężar zdobywania punktów przez formację juniorską Wandy. Głównie w biegach juniorskich zdobywał cenne punkty, które przełożyły się na utrzymanie krakowskiego klubu. Oprócz dobrej jazdy ligowej, zajął chociażby drugie miejsce w memoriale Rycerzy Speedwaya pokonując Jakuba Miśkowiaka. Pierwsze ligowe koty za płoty.
Rozwijająca jazda w Rawiczu i srebro Mistrzostw Europy
Nic jednak nie zapowiadało tego, że w pierwszej kolejce sezonu 2018, Szymon Szlauderbach rozbije bank już w barwach rezerw Unii Leszno, czyli w Kolejarzu Rawicz. W spotkaniu z KSM Krosno zdobył komplet jako junior. We wspomnianym sezonie duet juniorski tworzył z Wiktorem Trofimowem. To była wielka moc Unii Kolejarza. Często Szlauderbach był liderem zespołu. Przełożyło się to na średnią biegową 1,811 w 2.Lidze. Awansować się nie udało, ale warto przypomnieć, że rawickim „Niedźwiadkom” przyszło mierzyć się choćby ze Stalą Rzeszów z Gregiem Hancockiem, czy Tomaszem Jędrzejakiem. Szkoleniowo dla Szlauderbacha była to świetna lekcja, co poskutkowało srebrnym medalem mistrzostw Europy do lat 19. Indywidualnie to jego największy sukces w karierze.
Już wtedy mówiło się bardzo dużo o tym, że Szymon Szlauderbach jest największym pokrzywdzonym tego, że Unia dysponuje tak mocną parę juniorską. Musiał liczyć na kontuzje, żeby dostać szansę w PGE Ekstralidze, a jak już dostał to przywiózł cztery punkty z bonusem. Szymonowi pozostało czekać do sezonu 2020, gdy Bartosz Smektała pożegna się z pozycją młodzieżowca. W następnym sezonie Szlauderbach doświadczył kolejnego ciekawego doświadczenia, gdyż jeździł w Rawiczu jako senior, mając tylko 20 lat. Nie był to jednak udany sezon tak jak poprzedni. Z jazdą jako senior nie poradził sobie tak jak wszyscy na to liczyli, aczkolwiek praktycznie żaden tak młody zawodnik nie może liczyć na jazdę pod numerami seniorskimi.
Treningi z Leighem Adamsem
Przyszedł jednak czas na sezon 2020, gdzie Unia Leszno wiązała naprawdę duże nadzieje z Szlauderbachem. Bartoszowi Smektale skończył się wiek juniora, a dla Szymona był to ostatni sezon, żeby pojeździć jeszcze w roli młodzieżowca. Dlatego Unia zdecydowała się wysłać wychowanka do Australii w przerwie zimowej. Uczestniczył z mistrzostwach Oceanii i innych turniejach na Antypodach łapiąc nowe doświadczenie i trenując z Leighem Adamsem.
– Oceniam ten pobyt w Australii wyśmienicie, był to piękny czas dla mnie. Poznałem bardzo trudne australijskie tory, których na pewno nie można spotkać tutaj w Polsce. Początkowo to ciężko mi się tam jeździło, z czasem jednak było mi już łatwiej, więc wyjazd na pewno na ogromny plus. Bardzo cieszę się, że odważyłem się tam pojechać. Co prawda wiązało się to dużymi sprawami organizacyjnymi, ale dzięki prezesowi Rusieckiemu i Jaimonowi udało się dopiąć wszystko na ostatni guzik i ten wyjazd doszedł do skutku, więc naprawdę uważam, że spędziłem tam świetny czas. Udało się spotkać Leigha Adamsa, co było niesamowitym przeżyciem. – mówił 24-latek w wywiadzie na magazynu PoBandzie.pl
Oczekiwania co do niego w PGE Ekstralidze były ogromne. W końcu miał wejść w buty Bartosza Smektały. On sam też nie ukrywał, że jazda dla ukochanego klubu to coś wspaniałego. Coś na co czekał. Przygotowywał się do tego momentu tyle lat. Miał pomóc w wywalczeniu czwartego z rzędu mistrzostwa Polski. Ostatecznie zrobili to z pomocą Szymona Szlauderbacha, który był uzupełniał Dominika Kuberę. Choćby w pierwszym pojedynku finałowym na gorzowskim Jancarzu zdobył 4+1, czy w półfinale w Zielonej Górze, gdzie nie odstawał od Kubery zdobywając cztery punkty.
Wychowanek Unii Leszno zakończył sezon ze średnią biegową równą 1. Wygrał pięć biegów. Co ciekawe jednak- i to będzie ostatni raz, gdy taka sytuacja pojawi się w karierze Szlauderbacha- lepsze wyniki wykręcał na wyjazdach. Jak na juniora średnia 1,259 na obcych torach to bardzo dobry wynik. Bardzo dobrze rokujący. Być może nie w PGE Ekstralidze, ale Szymon Szlauderbach budził zainteresowanie klubów z niższych lig zwłaszcza na pozycji zawodnika u24. Wychowanek postanowił zostać jeszcze w drużynie „Byków” i jednocześnie występować w drugoligowym Kolejarzu.
– Przyznam szczerze, że po zakończeniu rozgrywek nie wiedziałem, co zrobić, ale postanowiliśmy, że zostaję. Wiem, że tutaj mam osoby, które mi pomogą i które będą ze mną. Mam nadzieję, że to dla mnie odpowiednia ścieżka. opowiadał po podpisaniu kontraktu.
Czas wylecieć z gniazda
Pierwszy sezon jako senior i w zasadzie system rozwalony. Szymon Szlauderbach prezentował się w 2.Lidze tak jak wszyscy by tego oczekiwali. Przekuł swoje doświadczenie z PGE Ekstraligi na jazdę w niższych ligach. Kolejarz jak zawsze mierzył w wysokie lokaty, a bez wychowanka Unii Leszno byłoby to niemożliwe. Druga średnia w drużynie i średnio dziewięć punktów na mecz. Pobił nawet swojego nauczyciela Damiana Balińskiego. To był taki Szymon Szlauderbach, którego wszyscy oczekiwali. Był trzecim zawodnikiem poniżej 24 roku życia w 2.Lidze.
Przyszedł najwyższy czas, żeby wykonać krok w przód. Kontrakt podpisany ze Startem Gniezno oznaczał, że Szymon Szlauderbach po raz pierwszy opuścił szeregi Unii Leszno na dobre. Skok na głęboką wodę, ale obecny „Skorpion” nie utonął w zespole z Gniezna. Fajerwerków nie było, ale średnia ponad 1,500 jak na przeskok ligę wyżej to dobry wynik. Start Gniezno spadł, ale akurat do Szymona Szlauderbacha nie można było mieć zarzutów. Zdarzyły się słabsze spotkania, ale były też trzy spotkania z dwucyfrówką, czy komplet na zakończenie sezonu z Falubazem. Stać go zatem na dużo. Problem był jeszcze z regularnością.
– Trzeba było zrobić ten krok. Być może zmiana otoczenia sprawi, że mój poziom sportowy pójdzie do góry. Pierwsza liga jest bardzo mocna, co rok rośnie w siłę. Mam nadzieję, że starty z bardzo dobrymi zawodnikami sprawią, że rozwinę się – podkreślał Szlauderbach w rozmowie z klubowymi mediami gnieźnieńskiego klubu.
Słabszy moment w Bydgoszczy
Wciąż miał status zawodnika u24, na pierwszoligowym podwórku w miarę się sprawdził, a rynek zawodników u24 jest mocno przetrzebiony, zwłaszcza polskich. Po Szymona Szlauderbacha sięgnęła zatem Polonia Bydgoszcz, która miała bardzo duże ambicje. Skończyło się tylko na półfinale, a wychowanek Unii nie popisał się w wielu spotkaniach. Zwłaszcza domowych, co poskutkowało zdecydowanie gorszą średnią niż rok wcześniej. Jednakże w meczach wyjazdowych był już mocną postacią, co pokazał między innymi na Golęcinie, gdzie był cichym bohaterem. Ten mecz zresztą pewnie na długo zapadnie w głowach kibiców, bo przecież był jednym z tych kluczowych w walce o utrzymanie, a walka trwała w nim do czternastego biegu.
We wspomnianych wyjazdach zdobywał więcej punktów niż choćby David Bellego, czy Mateusz Szczepaniak. Ale mecz na Golęcinie to nie był jednorazowy wyskok Szlauderbacha. W Landshut 9+1, w Gdańsku 8+1, w Rybniku 10 punktów. Dokładał zatem cenne punkty, często jeżdżąc w biegach nominowanych. Choć można było mieć wielokrotnie zastrzeżenia do wychowanka „Byków” – jak na przykład mecz z PSŻ w Bydgoszczy, gdzie skończył z dwoma „zerówkami”-, tak w wielu spotkaniach robił co mógł. To, że nie udało się awansować nie było jego winą.
Golęcin mu leży
Występy w Poznaniu będą zatem dla niego szansą na lekką odbudowę. Udowodnienie, że w tej pierwszoligowej rzeczywistości jest nie bez przypadku. Zwłaszcza że skończył się już jakikolwiek okres ochronny dla niego. W tym momencie staje się pełnoprawnym seniorem. Dostaje kolejną szansę. Być może już ostatnią w 1.Lidze. To, że potrafi, to już pokazał. Jak pokazuje historia golęciński owal pasuje mu. Nie raz, ani nie dwa tutaj jeździł i przywoził ważne punkty. To dla niego też sezon prawdy, jak i dla PSŻ.
To nie tak, że nie będzie nerwówki, bo zapowiada się ciężki bój o utrzymanie i nie będzie biegów o nic, a Szymon Szlauderbach będzie musiał być liderem formacji krajowej. Przed nim będą postawione ważne cele, a współpraca z „Skorpionami” wydaje się obustronną korzyścią. Obie strony mają coś do udowodnienia.
Wracając do wizyt Szymona Szlauderbacha w Poznaniu. Ostatnia bardzo udana. Dla bydgoskich „Gryfów” przywiózł osiem punktów z bonusem trzymając przez prawie cały mecz wynik razem z Wiktorem Przyjemskim. Dobrą robotę wykonał przede wszystkim w biegu trzynastym gdzie przywiózł 5:1 na Aleksandrze Łoktajewie. W latach wcześniejszych ścigając się jeszcze dla rawickich „Niedźwiadków” był liderem swojej ekipy. W 2021 roku zdobył 10 punktów z dwoma bonusami. Kopiąc jeszcze dalej mamy występ jeszcze jako 21-latka, ale pod seniorskim numerem startowym z 11 punktami, czy jako juniora z sześcioma punktami i dwoma bonusami. Nie zdarzało mu się przywozić ogonów na Golęcinie. Dobry prognostyk, bo przed nim, jak i przed całą drużynę bardzo ciężki sezon, w którym cel jest jasny. Utrzymać się.
Statystyki za sezon 2023:
Średnia biegopunktowa w 1.Lidze: 1,26
Średnia biegopunktowa na wyjazdach: 1,512
Wygrane biegi w 1.Lidze: 13
19 drugich miejsc
12 bonusów
Największe sukcesy:
Złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski z Unią Leszno (2019,2020)
Brązowy medalista DMPJ (2018)
Srebrny medalista Mistrzostw Europy juniorów do lat 19 (2018)